Udostępnij

Hydrolaty kwiatowe zamiast toniku do twarzy? A niby po co? Pewnie każda z nas ma lub miała do czynienia z tonizowaniem twarzy. Zwyczaj tonizowania zrodził się pewnie z powodu zbyt nadmiernego wysuszania twarzy poprzez jej zbyt częste mycie agresywnymi środkami. Po takim myciu ze skóry zostaje brutalnie zmyty ochronny płaszcz lipidowy a PH znacznie wzrasta. Aby więc przywrócić neutralne PH skóry stosuje się tonizowanie twarzy. Osobiście do mycia twarzy stosuję specjalne olejki myjące i przegotowaną lub przefiltrowaną wodę. Moja sucha, problematyczna cera nie toleruje mocnych środków myjących i zwykłej chlorowanej kranówy. Zaraz reaguje pieczeniem, zaczerwieniem, podrażnieniem i liszajem. Dlatego też oczyszczając ją muszę szczególnie uważać aby nie naruszyć ochrony.

Jeżeli chodzi zaś o tonizowanie twarzy to robię to w konkretnych celach. Mam kilka swoich ulubionych toników a raczej hydrolatów kwiatowych spełniających rolę toniku do twarzy. Hydrolaty kwiatowe to nic innego jak wody kwiatowe, które są efektem ubocznym powstałym podczas produkcji olejków eterycznych. Oprócz hydrolatów stosuję jedynie rozcieńczony z wodą ocet jabłkowy, który doskonale przywraca naturalne PH skóry a dodatkowo niszczy bakterie i grzyby. W tym artykule jednak skupię się głównie na hydrolatach, które przetestowałam na własnej skórze. Zacznę od tych, których aktualnie używam i które są najodpowiedniejsze dla mojej problematycznej cery.

Hydrolat lipowy

Właściwie to hydrolat z kwiatów lipy, które zawierają m.in. dużą ilość fitosteroli i flawonoidów. Świetnie łagodzi podrażnienia, dla cer wrażliwych wręcz idealny. Jest bardzo delikatny. Posiada również właściwości antyzapalne, pomocny przy gojeniu wszelkich niespodzianek. Ma pozytywne działanie na cerę naczynkową  zmniejszając i łagodząc  zaczerwienienia. Idealny do przecierania oczu. W formie kompresów likwiduje opuchliznę, przywraca blask oczom.

Mnie nie uczula a naprawdę mam alergię prawie na wszystko, więc dla mnie jest po prostu konieczny. Dodatkowo pięknie pachnie lipą, a jej zapach jest niezwykle relaksujący i odprężający. Stosuję go przede wszystkim po oczyszczeniu twarzy oraz do mycia wraz z olejkiem /tę metodę opisałam w artykule „Oczyszczanie twarzy olejem czyli OCM po mojemu„/

Hydrolat aloesowy

Dla mojej cery jako tonik zdecydowanie zbyt agresywny. Jeśli przemyję sobie nim twarz, piecze mnie niemiłosiernie i zaraz robię się czerwona. Zaczerwienienie zaraz znika ale czuję, ze skóra jest podrażniona. Wyśmienicie jednak sprawdza się nakładany punktowo na różne niespodzianki. Muszę robić to jednak na noc bądź jak nie zamierzam się nigdzie pokazywać bo wówczas wyglądam jak biedronka w czerwone kropeczki, które oczywiście po jakimś czasie znikają. Działa za to bardzo skutecznie, np. po takiej nocy po krostkach, wypryskach nie ma śladu.

Warto uprawiać aloes w doniczce w domu, mamy wtedy dostęp do świeżych liści a właściwie do ich miąższu, który ma działanie mocno antyzapalne, przeciwbakteryjne, antygrzybicze. Roślinka nie jest wybredna polecana wręcz początkującym, ważne aby jej nie zalać gdyż aloes jest sukulentem i nie znosi nadmiaru wody. Zareaguje gniciem korzeni i w konsekwencji śmiercią.

Ważnym jest iż składniki aktywne rośliny wnikają do głębszych warstw naskórka. Moim zdaniem hydrolat aloesowy wart jest zainteresowania ze względu na bogate właściwości m.in:

  • antyoksydacyjne
  • lekko rozjaśniające ze względu na obecność aloesyny
  • przeciwzmarszczkowe
  • przeciwzapalne
  • nawilżające
  • zapobiegające łuszczeniu skóry
  • wygładzające

Moja cera reaguje lekkim podrażnieniem jednak w przypadku innych osób tego podrażnienia może nie być, więc warto wypróbować ten cenny hydrolat.

Hydrolat lawendowy

Tego hydrolatu nie stosuję na co dzień. Jeżeli nałożę go na twarz bez rozcieńczenia trochę ją podrażnia. Muszę go rozcieńczać ale zauważyłam, że wówczas praktycznie nie działa. Bez rozcieńczania natomiast mogę smarować nim punktowo wypryski i trochę sobie z tym radzi ale o niebo lepszy w tym akurat jest hydrolat aloesowy. Hydrolat lawendowy ma działać gojąco i łagodząco. W pewnym sensie tak jest jednak i tak bezkonkurencyjny jest hydrolat lipowy. Ponieważ mam go w swojej łazienkowej szafce więc stosuję go od świętego dzwonu. Mam jednak innych faworytów.

Hydrolat oczarowy

Stosuję go zamiennie z hydrolatem lipowym gdyż na moją cerę działają podobnie. Świetnie regeneruje podrażnioną skórę, zmniejsza zaczerwienienia, zwęża naczynka dlatego też polecany jest do cer naczynkowych. Liście oczaru zawierają hamamelitaninę substancję o właściwościach antyoksydacyjnych i przeciwzapalnych. Reguluje pracę gruczołów łojowych i co zainteresuje posiadaczki cer tłustych – zmniejsza produkcję sebum. Sprawdza się także jako kompres na podpuchnięte powieki.

Hydrolat z kocanki

Niezastąpiony dla osób mających problemy z naczynkami. Działa na nie obkurczająco. Redukuje wybroczyny, zasinienie. Wart przetestowania.  Uwaga może uczulać! Z resztą tak jak każdy inny hydrolat. Polecam bo faktycznie ładnie łagodzi zaczerwienia. Jego zapach nie jest zbyt przyjemny. Mi przypomina trochę rosół 😉 . To jednak nie problem bo jeśli ma faktycznie działać jak jest to mu przypisane, to tę małą niedogodność da się znieść. Próbowałam również wcierać hydrolat w rozszerzone naczynka na nogach. Wielkie różnicy jednak nie zauważyłam. Lepszy pod tym względem okazał się ocet jabłkowy.

Hydrolat z kocanki w połączeniu z hydrolatem lipowym stanowi doskonały produkt łagodzący. Świetnie uspakaja, wygładza, łagodzi i tak jakby rozjaśnia zaczerwienioną naczynkową cerę.

Hydrolat z czarnej porzeczki

Po pierwsze hydrolat  ten wyróżnia przecudowny zapach czarnej porzeczki. Dla mnie to uczta dla nosa. Doskonały do cery trądzikowej, tłustej,  nastoletniej, mającej problemy z wysypem krost. Stosowany systematycznie pięknie rozjaśnia i nadaje cerze blask ze względu na zawartość wit. C. Zapobiega stanom zapalnym. Skuteczny po depilacji. Wzmacnia również naczynka. Ma działanie antyoksydacyjne oraz przeciwzmarszczkowe.

Ze względu na to iż jest to produkt intensywnie działający, moją cerę podrażniał. W rozcieńczeniu z wodą lub innym łagodnym hydrolatem był tolerowany. Obecnie go nie stosuję, jednak zamierzam zakupić sobie buteleczkę. Stęskniłam się za tym cudownym, niepowtarzalnym  zapachem.

W sumie to by było na tyle w kwestii moich doświadczeń z hydrolatami. Dodam jeszcze tylko, że hydrolaty kwiatowe obok traktowania ich jako tonik do twarzy mają wiele innych zastosowań. Tak więc można je dodawać do maseczek, peelingów, stosować na włosy rozcieńczając nimi szampony czy robiąc płukanki, wsmarowywać w skórę głowy np. przeciw łupieżowi, jako środek łagodzący po depilacji czy goleniu, można dodać kilka kropelek do kremu aby ułatwić poślizg czy zmniejszyć jego gęstość.

Jeżeli chodzi natomiast o to jaki produkt wybrać i na co zwracać uwagę to najlepsze hydrolaty kwiatowe  są te o najprostszym składzie. Mimo, że każdy hydrolat ma wspaniałe właściwości trzeba się liczyć z tym, iż nie każdy będzie nadawał się do naszego typu skóry. Być może eksperymentowanie trochę kosztuje ale bez tego się nie obejdzie, no chyba że uda się za pierwszym razem trafić ten właściwy. Ja musiałam co nieco poeksperymentować. Hydrolat, który nie sprawdzi się na twarzy zawsze można zużyć w inny sposób, także o marnotrawieniu mowy być nie może.

Zapisz

Zapisz

15
0
Skomentujx