Udostępnij

O szkodliwości mleka można przeczytać tomy publikacji. Jak na każdy kontrowersyjny temat patrzę na to z dystansu. Co kilka lat teorie się zmieniają, naukowcy wynajdują nowe powiązania, obalają stare mity. Co było niezdrowe kilka lat temu, obecnie może okazać się wybawieniem od jakiejś choroby. I tak w kółko. Podobnie sprawa ma się z mlekiem. Kilkadziesiąt lat temu mleko było promowane jako samo zdrowie, aby po jakimś czasie stać się cichym mordercą, o czym w swojej publikacji uświadamia Nand Kishare Sharma. Abstrahując od badań naukowych i wszelkich nowinek wiadomo, że mleko jest pokarmem dla osobników młodych, jeszcze niewykształconych. Po wykarmieniu dziecka laktacja zanika i mleko nie jest przez organizm matki wytwarzane, no chyba że w sposób sztuczny jak to się dzieje w przypadku krów mlecznych hodowanych wyłącznie w celu jego produkcji. Skoro więc mleko jest dla dzieci być może faktycznie dorosłym osobnikom nie jest ono do niczego potrzebne?

Podążając w tym kierunku dochodzę do wniosków, że sztuczne pobudzanie krowy do laktacji nie jest procesem naturalnym więc mleko takie jest pozyskane nie dość, że naginając naturę to jeszcze „męcząc” zwierzę, zmuszając je do bycia w ciągłym stanie laktacji co osłabia organizm. Dlatego też jest to kwestia etyczna, choć pewnie nie wszyscy się tym przejmują i najzwyczajniej w świecie o tym nie myślą. Osobiście mało obchodzą mnie badania, książki i inne „dowody”. Wystarczy bliżej przeanalizować proces pozyskiwania mleka a sprawa staje się jaśniejsza.

Ok ale można np. popijać mleko od krowy, kozy, owcy ect. która aktualnie karmi młode. Po pierwsze w teraźniejszym świecie na większą skalę jest to niemożliwe a po drugie to takie podkradanie, po trzecie fakt, iż mleko jest przystosowane dla niewykształconych organizmów, więc po kiego ma raczyć się nim dojrzały osobnik? Ponoć wapń z mleka jest bardzo dobrze przyswajalny w przeciwieństwie do wapnia zawartego w roślinach. Tu trudno mi się spierać bo samodzielnie takich badań nie przeprowadzam i jak pisałam na wstępie wyniki badań mogą być różne, gdyż w przeciągu czasu zmieniają się metody badawcze albo wyjdą jakieś inne fakty.

Obecnie nie piję mleka wcale. Czasem poskubię czy wykorzystam jakiś ser np. do lasagne, użyję jogurtu naturalnego czy masła. Tylko tyle jeśli chodzi o produkty mleczne. Nie mam nietolerancji laktozy, wręcz przeciwnie. Żadne mleko czy produkt mleczny nigdy mi nie szkodził. Decyzję podjęłam świadomie. Mój organizm jakoś musi sobie poradzić z dostarczaniem wapnia pomijając mleko. Niby mleko alergizuje i mleko kozie może okazać się lepsze. Może i tak jest, jednak ja nie znoszę koziego mleka. Miałam dostęp do świeżego mleka koziego. Pić tego nie mogę bo zapach mi bardzo przeszkadza. Robiłam twarogi, dosypując mnóstwo szczypiorku, cebuli i rzodkiewki ale mimo wszystko czułam ten zapach. Postanowiłam, że skoro mój organizm tak reaguje na mleko kozie to nie jest mi ono do niczego potrzebne. Zrezygnowałam więc zupełnie z jakiegokolwiek mleka.

Nie namawiam nikogo do rezygnacji z mleka. Jedno jest pewne, z produktów mlecznych powinny zrezygnować osoby z nietolerancją laktozy /choć może być i tak, że osoby które rezygnują z mleka sklepowego na rzecz mleka biologicznie czystego pozbędą się owej nietolerancji/. Dla reszty to kwestia wyboru. Jeśli chcemy pić mleko czy konsumować przetwory mleczne najlepiej aby były z pewnego źródła. W większych miejscowościach znajdują się mlekomaty, w których można kupić świeże mleko. W innym przypadku pozostaje mleko ze sklepu. Trzeba zwracać uwagę na metodę pasteryzacji. Mleko pasteryzowane to w sumie już nie mleko tylko jakiś sztuczny twór. Różnica też dotyczy mleka z farm nastawionych na zysk od mleka pochodzącego od krowy wypasanej na łące i nie eksploatowanej ponad normę. To też może przemawiać za tym, że tak duży odsetek cierpi na nietolerancję laktozy. Po prostu nie tolerują obcego biologicznie produktu. Tak naprawdę trudno albo w ogóle niemożliwym jest znalezienie dobrej jakości świeżego mleka  w sklepie. Wszystkie poddane są takiej czy innej pasteryzacji.

UHT a mikrofiltracja czy jest jakaś różnica czy to tylko chwyt marketingowy? Bez względu na wszystko to i tak nie jest prawdziwe, świeże mleko, dlatego bezpieczniej jest po prostu nie konsumować go w nadmiernych ilościach. Kiedyś nie napiłabym się kawy bez mleczka. Teraz nie dość, że ograniczyłam diametralnie kawę to pijam ją bez mleka. Kawa naprawdę lepiej smakuje 🙂 .

Niektórych produktów mlecznych się nie wyrzeknę, bo nie o to mi chodzi aby żyć w ograniczeniach. Tak jak już wspominałam czasem poskubię jakiś twarożek czy ser mozarella, parmezan lub żółty bo bez tego nie wyobrażam sobie niektórych potraw. Pizza czy lasagne należą do moich ulubionych a bez serów to raczej sobie ich nie wyobrażam. Najlepiej smakują przygotowane samodzielnie. Lubię wiedzieć co jem i mieć pełną kontrolę nad składnikami potrawy. Nie znaczy to, że nie bywam czasami i w pizzeriach 🙂

To jak jest w końcu? Czy szkodliwe mleko to fakt?

Tego nie wiem i pewnie  nikt do końca tego nie wie, jedno jest natomiast dla mnie pewne, że sklepowe, pasteryzowane mleko nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Jest to sztuczny produkt, po który staram się nie sięgać zbyt często /i to jedynie w postaci przetworów/. Kozie mleko w moim przypadku odpada ale jeśli ktoś je lubi to może okazać się ciekawą alternatywą. Dobre i pożywne są mleczka roślinne i orzechowe choćby mleczko kokosowe czy migdałowe. Można je śmiało przygotować w domu niewielkim nakładem czasu i pracy.

I tak na koniec, pamiętam jeszcze świeże mleko w butelkach, korkowane kapslami z folii aluminiowej. Do dziś czuję w ustach ten smak. Jako dziecko piłam to mleko prosto z butelki. Trzeba było szybko pić, gdyż po 2 dniach kisnęło. Robiło się wówczas twaróg bądź popijało do ziemniaków kwaśne mleko z resztą też pyszne. Miałam też okazję pić mleko prosto od krowy /takiej z łąki, nie farmy hodowlanej/, świeże, jeszcze ciepłe z pianą. Takich smaków się nie zapomina…

14
0
Skomentujx