Ketmia syryjska /hibiscus syriacus/ to propozycja kwitnącego krzewu dla osób lubiących duże, wyraziste kwiaty. Jeśli kochasz więc widok kwiatów i nie za bardzo chce Ci się „latać” przy roślinie, zainteresuj się właśnie ketmią syryjską. Cenię ją oprócz oczywiście cudownych kwiatów, którymi obsypuje się od połowy lata nawet do jesieni jeśli pogoda sprzyja, za to że jest prosta w uprawie i mało wymagająca. Roślina uzyskuje ładny zwarty pokrój, nie trzeba jej też jakoś specjalnie przycinać.
Ketmia syryjska należy do rodziny ślazowatych jak malwa stąd też uderzające podobieństwo kwiatów obu gatunków. W moim ogrodzie jest to roślina, która po prostu musi być. Kocham jej piękne wdzięczne kwiaty. Istnieje wiele odmian kolorystycznych tej rośliny. Od czysto białych przez niebieskie po purpurowe i różnokolorowe. W sprzedaży dostępne są odmiany pełne i niepełne.
Krzew może dorastać do 3 m co w Polsce jest raczej rzadkością. W ogrodach osiąga średnio 1,5 metra wysokości. Nadaje się więc z powodzeniem do małych ogródków. Można ją również uprawiać w pojemnikach.
Ketmia syryjska – stanowisko
Na stanowisko uprawy najlepsze jest miejsce półsłoneczne lub słoneczne, osłonięte od wiatru oraz w miarę wilgotne. Lubi podłoże kwaśne, żyzne i przepuszczalne oraz ciepłe. Ketmia syryjska jest odporna na mrozy, jednak młode egzemplarze mogą przemarzać więc w mroźne zimy lepiej owinąć je dwukrotną warstwą agrowłókniny lub zabezpieczyć sianem czy gałązkami drzew iglastych. Niestety mi jeden młody osobnik przemarzł pewnej, mroźnej zimy. Był to jednak kupny okaz, o dziwo nic się nie dzieje samosiejkom, których mam obecnie dość pokaźną ilość. Ze względu na to, że mam ich wiele nie zabezpieczam na zimę i nic złego się z nimi nie dzieje. Co prawda ostatnie zimy należały do tych łagodniejszych.
Roślina lub średnio wilgotne podłoże i w suche lata należy ją podlewać aby cieszyła kwiatami. Z drugiej strony należy pamiętać, że nie znosi zmoczonych korzeni. Gdy ma za sucho lub za wilgotno może zrzucać pąki kwiatowe. Ketmia najpiękniej wygląda w suche, słoneczne dni – wówczas jej kwiaty prezentują się w całej swojej krasie. Gdy pada deszcze, jej delikatne płatki kwiatów zostają zmoczone, sklejają się i szybko tracą swój urok. Dlatego najpiękniej wygląda w suche lata, w które jednak dla tego efektu musi być nawadniana.
Dlatego też należy pamiętać aby podczas podlewania nie moczyć jej kwiatów ani pąków!!!
Hibiscus dość późno rozpoczyna wegetację. Może obudzić się nawet w lipcu. W takim przypadku łatwo o pomyłkę i można wyrzucić żywą roślinę. Lepiej dłużej poczekać niż pochopnie zakwalifikować ją do nieboszczyków. Bywa i tak, że część naziemna przemarza ale roślina odbija od korzenia.
Ketmia syryjska – nawożenie
Roślina jest bardzo żarłoczna. Bez odpowiedniej dawki nawozów może żółknąć i słabo kwitnąć. Pierwsze nawożenie przeprowadza się wiosną, ostatnie najpóźniej w lipcu. Najlepszy jest oczywiście naturalny obornik, ewentualnie granulowany lub kompost zamiast chemicznych nawozów.
Różnicę między nawożoną a nienawożoną ketmią widać gołym okiem. Te nienawożone mają mniej wybarwione liście, drobniejsze kwiaty i jest ich mniej. Natomiast liście nawożonego hibiscusa są mocno zielone a kwiaty większe.
Przycinanie ketmii
Ketmia syryjska nie rozrasta się tak szalenie jak np. forsycja, którą trzeba drastycznie ciąć aby jakoś wyglądała. W tym przypadku wystarczy cięcie korygujące czy nadające pożądany kształt. Wycinać należy również pędy martwe z powodu chorób czy przemarznięcia. Hibiscus kwitnie na pędach tegorocznych więc cięcie należy przeprowadzić wiosną. Roślinka fajnie się zagęści i wypuści więcej pąków kwiatowych. Bardzo łatwo daje się również prowadzić na nóżce. Od małej roślinki należy wyprowadzić jeden, główny pień i wycinać dolne gałązki. Można też ukształtować tak i starszą roślinę jak główny pień jest w miarę mocny i prosty. Należy jednak pamiętać, że rośliny na nóżce bardziej są podatne na złamania np. podczas porywistych wiatrów.
Hibiscus bardzo dobrze znosi cięcie więc można go wykorzystać np. na kwitnące żywopłoty a że rośnie powoli nie trzeba w kółko szaleć z sekatorem. Takie zalety roślin docenia się przy ogrodzie z jakimś tam stażem. Ogrodnicy w młodych ogrodach pragną aby wszystko szybko rosło ale jak już urośnie do wymaganych rozmiarów, chęci się odwracają w przeciwnym kierunku. Znam to z doświadczenia. Obecnie największa części moich prac ogrodniczych to cięcie, przycinanie, strzyżenie ect. Zmuszona byłam pozbyć się zbyt inwazyjnych gatunków, które na początku były dobrym wyjściem ale po czasie zdominowałyby po prostu ogród. Ot taka mała ciekawostka z życia ogrodniczki.
Dlatego też uważam, że ketmia syryjska to idealna roślina dla osób zabieganych ale ceniących sobie piękno kwiatów. Wystarczy jej poświęcić kilka chwil i trochę uwagi aby cieszyła wysypem kwiatów w takim okresie, kiedy krzewy ozdobne raczej już nie kwitną. Do tego ogromny wybór kolorystyczny może zaspokoić najbardziej wybrednego estetę.
Szkodniki ketmii syryjskiej
Ketmie uprawiam od wielu lat. W przeciągu tego okresu spotkałam na nich jedynie mszyce a szczególnie te czarne. Nawet jak nie wykonałam oprysku one i tak po jakimś czasie opuszczały roślinę nie czyniąc jej krzywdy. Czasem jednak prysnę ekstraktem z czosnku jak inwazja jest większa. Mimo, że ponoć mogą atakować ją przędziorki osobiście nie spotkałam ich jeszcze na żadnej z moich ketmii. To samo dotyczy mączlików, mimo że na pobliskich irgach płożących znajdują się całe ich kolonie.
Dobrze jeśli w ogrodzie występuje duża populacja biedronek. Są one naturalnymi wrogami wielu szkodników w tym mszyc, przędziorków czy wełnowców. Jednak wówczas nie można wykonywać oprysków preparatami chemicznymi gdyż owady te giną.
Jeśli podłoże jest gliniaste, mało przepuszczalne ketmia może żółknąć i w konsekwencji łapać choroby grzybowe.
Jeśli jeszcze nie masz ketmii syryjskiej, spraw sobie więc ten krzew. Lepiej jednak wysadź go wiosną. Łatwiej się przyjmuje i nie istnieje ryzyko przemarznięcia młodej, ledwo co posadzonej roślinki. Potem pozostaje tylko napawać się pięknem ich cudownych kwiatów…
Piękne kwiaty. Ja jestem z tych osób, które lubią oglądać kwiaty, ale jeśli chodzi o dbanie o nie to zupełnie sobie z tym nie radzę i wszystko bardzo szybko więdnie. 🙁
Kitty jak widać takich osób jak Ty jest więcej. Nie każdy musi umieć i lubić dbać o kwiaty ale trochę szkoda bo to wdzięczne i przyjemne zajęcie…
Widziałam wiele bardzo podobnych (nie jestem pewna, czy akurat syryjskich) w Japonii. Zresztą u nich rośnie wiele różnych hibiskusów <3
O tak tam jest mnóstwo różnych rodzajów , pewnie i syryjskie między innymi również.W ogóle wszystkie hibiscusy mają przepiękne kwiaty, wprost z raju 😉
Fajnie opisane, mam dość nużących, suchych informacji na temat uprawy roślin na wielu portalach informacyjnych. Taki artykuł trafia prosto w serce 🙂 bo pisany przez praktyka 😉 pozdrawia
Dzięki Ogrodniczko 🙂 Nie wyobrażam sobie pisać z pozycji obserwatora 🙂 Muszę samodzielnie uprawiać rośliny i to nie przez 1 sezon bo to zbyt mało aby móc coś na temat jej uprawy sensownego stwierdzić.
Kwiaty to dla mnie największe źródło inspiracji 🙂
Mam podobnie, dzięki kwiatom życie jest weselsze, piękniejsze i lepsze 😉
Ja akurat nie jestem fanką ogrodnictwa..chyba jestem na to zbyt leniwa;), a zresztą nie mam ogrodu..
Jeśli jesteś leniwa to faktycznie nic z tego nie wyjdzie, nie ma się co oszukiwać, to trzeba kochać. Nie mając ogrodu również można uprawiać rośliny, na balkonie, na parapetach, gdzie tylko się da 🙂
Wygląda wspaniale 🙂
🙂 Za to ją cenię