Parszywa dwunastka w odniesieniu do czystości ekologicznej warzyw i owoców to pojęcie pewnie znane niewielu osobom. Dlatego też postanowiłam przybliżyć co nieco to jakże ważne zagadnienie. Pewnie można jeść i wszystko jakby powiedziało wielu, tylko z umiarem. Absolutnie w tym przypadku zgodzić się z tym nie mogę. Jeśli chodzi o organizm on nie rozróżnia pojęcia umiaru w zakresie szpikowania rakotwórczymi toksynami a takie właśnie zawarte są w warzywach i owocach z parszywej dwunastki. Jasne, że nasz system wyposażony jest w mechanizm usuwania toksyn jednak w ograniczonym zakresie. Nadmiar szkodliwych substancji odkładany zostaje w tkankach i może przyczyniać się do powstawania różnych nowotworów, zatruć, niepłodności, wad genetycznych czy innych choróbstw. Herbicydy i pestycydy do łagodnych trucizn niestety nie należą i to akurat każdy wie, więc mądrym posunięciem byłoby rozważne sięganie po poszczególne warzywa i owocki o czym w dalszej części artykułu.
Niektóre z roślin bardziej chłoną herbicydy i pestycydy w swoje tkanki i z nimi zostają spożywane. W takich przypadkach nawet kąpiel kwasowo zasadowa usuwająca ze skórek te trucizny na nic się nie zda. Należy wziąć jednak pod uwagę, że niniejszy ranking został opracowany przez amerykańską organizację EWG i może nie pasować do polskich czy europejskich realiów. Żyję w Polsce i mam nadzieję, że jednak czystość ekologiczna naszych rodzimych roślin czy nawet tych europejskich jest o niebo lepsza niż w USA. Dlatego też ów zestaw traktuję trochę z przymrużeniem oka. Niemniej jeśli mam wybór, samodzielnie uprawiam co mogę czy kupuję warzywa i owoce bio /choć też na 100% nie jestem do nich przekonana a dlaczego wyjaśniam na końcu wpisu/. Alternatywą dla parszywej dwunastki może być również czysta piętnastka.
Poniżej podam warzywka i owocki z parszywej dwunastki począwszy od tego najbardziej niebezpiecznego.
- jabłka
- brzoskwinie
- nektaryny
- truskawki
- winogrona
- seler naciowy
- szpinak
- słodka papryka
- ogórki
- pomidory
- zielony groszek importowany
- ziemniaki
Źródło powyższego zestawienia klik>>
Jak widać najbardziej niebezpieczne jest to piękne marketowe jabłuszko i nie tylko to marketowe, gdyż przeciętny sadownik w naszym kraju wykonuje kilkanaście oprysków jabłoni w sezonie wegetacyjnym przeciw grzybom, szkodnikom itp. Wystarczy zapytać jakiegoś zaprzyjaźnionego i zarazem szczerego 😉 . Pozostałości po pestycydach podejrzewane są o wywoływanie raka, bezpłodności. Dodatkowo są neurotoksynami i negatywnie działają na gospodarkę hormonalną organizmu.
Bez jabłek można się obejść a będąc szczęśliwym posiadaczem jakiegoś własnego kawałeczka gruntu można z powodzeniem posadzić swoją jabłonkę. W sprzedaży są gatunki jabłonek, które jako drzewko osiągają niewielkie rozmiary.
W swoim ogrodzie posiadam jedyny egzemplarz jabłoni i tyle w zupełności mi wystarczy aby w sezonie tj. od lipca do października wystarczająco się najeść jabłek, narobić przetworów /np. ocet jabłkowy/, napić się pysznych, orzeźwiających i bezcukrowych kompotów. Osobiście innych jabłek nie jadam, te kupne to nawet straszą nienaturalnie śliską i lepką skórką. Mam porównanie z moim niepryskanym owocem i wiem jak ogromna jest to różnica. Swoich jabłoni nie pryskam w ogóle. Czasem, choć nie zawsze zawieszę pułapkę hormonalną na owocówkę jabłkóweczkę i to tyle. Jabłoń rodzi co roku a co 2 lata ma oberwanie owoców 🙂 .
Mimo, że nie wszystkie owoce bywają nieskazitelnie piękne, zdarzają się również robaczywe 😉 , to są soczyste i smaczne. Jem je prosto z drzewa, sok cieknie po brodzie ale takie lubię najbardziej 🙂 .
Mam też przeświadczenie, że nie robiąc oprysków wspomagam nasze rodzime pszczółki, które wykańczane są głównie przez zanieczyszczenie roślin.
To samo dotyczy brzoskwiń i nektarynek. Też można taką sobie posadzić w ogródku lub na działce. Brzoskwinie nie są trudne w uprawie, czasem mogą przemarzać pąki kwiatowe, dlatego należy im wybierać na stanowisko miejsca ciepłe i osłonięte od wiatru. Jedynym według mnie problemem jest podatność brzoskwini na kędzierzawość liści brzoskwiń, chorobę grzybową, która bardzo osłabia drzewko. Na szczęście opryski przeciw kędzierzawości robi się dwa razy do roku i to w okresach bezlistnych np. w listopadzie i w lutym, więc liść a tym bardziej owoc nie ma ze środkiem żadnego kontaktu. Oprócz codziennej dostawy świeżych owoców od lipca do sierpnia to w postaci naturalnego dżemu brzoskwiniowego ich smak czuję do następnego sezonu.
Jeśli chodzi o truskawki to wiadomo wszem i wobec, że te które można kupić poza sezonem z naturą wspólnego nie mają NIC. Są przerośnięte, mocno czerwone i błyszczące jak szkło. Jednym słowem są piękne i nadają się tylko i wyłącznie do podziwiana bo smakują jak wata i są istną bombką chemiczną. Jednak i sezonowe truskawki należy kupować ze znanego źródło. Oprócz oprysków wiele truskawek rośnie przy trasach szybkiego ruchu i tam też są z powodzeniem sprzedawane co zawsze niezmiernie mnie dziwi. No cóż ludzie jak widać niewiele chcą wiedzieć i widzieć.
Szpinak to wspaniała, odżywcza roślina, najlepiej w wersji bio, jednak ja i tak kupuję i konsumuję taki do jakiego mam dostęp. W ogródku nie za bardzo chce mi rosnąć, coś mu nie odpowiada. Ziemniaki uplasowały się na ostatnim miejscu według powyższego zestawienia. Najlepiej mieć pewne źródło dostawy tego warzywa. Opryski przeciw szkodnikom są częste a przy tym jest on chętnie modyfikowany genetycznie /GMO/. Jednak na całe szczęście w Polsce można jeszcze trafić na dobre i czyste ziemniaki bez GMO.
Można by zatem zadać pytanie co jeść? Ano jest alternatywa w postaci czystej piętnastki, samodzielnej uprawy niektórych warzyw i owoców – niestety wymogiem jest posiadanie kawałka ziemi, zaopatrywanie się w roślinki z pewnego źródła, kupno ich z certyfikatem bio. Przyszło nam żyć w tak zchemikalizowanych czasach, że zakup czystego ekologicznie ogórka czy pomidora stanowi nie lada wyzwanie. Coraz częściej jednak można spotkać produkty eko nawet w marketach. Dostępne są także w ekologicznych sklepach internetowych. Jeśli jednak trudno zdobyć rośliny z pewnego źródła, organiczne czy uprawiać samodzielnie lepiej z nich nie rezygnować. Jak już wspominałam powyższy zestaw traktuję jedynie orientacyjnie zważywszy na znaczne /i na szczęście/ różnice między Polską a USA.
Jeśli chodzi natomiast o produkty bio to mam nadzieję, że certyfikat coś znaczy choć mam również pewne wątpliwości a zrodziły się one podczas pędzenia cebul na szczypiorek. Cebula eko owszem wypuściła szczypior ale urósł ona zaledwie 3 cm i wysechł a ze zwykłej cebuli marketowej wyrósł piękny, bujny i jędrny więc stąd mój dylemat. Dlatego też na ile mogę uprawiam własne warzywa i owoce, które pewnie nie są tak dorodne i piękne jak te kupne ale swojskie i mam gwarancję, że żaden pestycyd czy herbicyd w nich nie siedzi. Natomiast jeśli nie mam jakiegoś w swoim ogródku np. bakłażana i nie mam dostępu do wersji bio, kupuję zwykły nawet w markecie, urządzam kąpiel kwasowo-zasadową i spożywam 😉 . Nie ma co popadać w paranoję bo nie tędy droga…
Pani Agnieszko dam Pani radę 🙂 To, czego nie uda się wyhodować u siebie proszę kupować u rolników którzy mają małe sady, gospodarstwa bo tylko u takich można kupić produkty ekologiczne, ludzie często na portalach internetowych dodają ogłoszenia :). Dobrze Pani wie ile pracy kosztuje uprawa własnych owoców i warzyw więc jakim cudem ktoś kto ma dziesiątki hektarów może to uprawiać ekologicznie? No nie da się a certyfikat o niczym nie świadczy, często rolnicy po nocach pryskają te swoje rzekomo bio uprawy tak więc kupując w sklepie przeważnie nie ma różnicy czy kupimy bio czy zwykłe tyle, że zapłacimy więcej.… Czytaj więcej »
[…] składników. Pamiętaj jednak aby użyte jabłka były ekologiczne ponieważ jabłko należy do tzw. parszywej dwunastki i niemiłosiernie chłonie w swoje tkanki pestycydy. W procesie uprawy jabłoń jest pryskana aż […]
Niestety hasło „dobre bo Polskie” to już historia. Rolnicy, plantatorzy zakochali się w pestycydach. Widzę co się dzieje na polach lub w sadach. Szczególnie tam gdzie jest to biznes.
Polityka polityką, ale Kreml miał dobry pretekst, aby nałożyć sankcje na nasze chemiczne jabłuszka.
Dokładnie Piotrze. Miłość do pestycydów również widzę a mam niezłe pole do obserwacji 🙂 . Dlatego tak cenię swoje własne uprawy gdzie nie stosuję żadnych chemicznych oprysków czy wspomagaczy. Czasem plony są obfite, innym razem mniej ale zawsze są wolne od chemii 😉
Jabłka, truskawki, winogrona i ziemniaki rosną w moim ogródku, dlatego nie kupuję ich w sklepie. Dość często jednak kupuję ogórki i seler naciowy, bo uwielbiam je jeść. Za brzoskwiniami i nektarynkami nie przepadam, dlatego ich nie kupuję 🙂
A ja uwielbiam brzoskwinie…Mam je w ogrodzie ale w tym roku było marniutko…Ogórki też kupuję bo lubię a kiszone staram się ekologiczne a jeśli takich nie znajdę to zwracam uwagę aby były kiszone a nie kwaszone 🙂 Jabłka też swoje, 8 butelek octu jabłkowego narobiłam w tym roku więc mam zapas 🙂
[…] jedz jabłka ekologiczne gdyż te dostępne w marketach są pryskane kilkanaście razy w ciągu wegetacji a jabłka bardzo silnie chłoną pestycydy w tkanki o czym piszę w artykule „Parszywa dwunastka czyli warzywa i owoce, które podobno można jeść wyłącznie organiczne… […]
[…] produkty organiczne. Wystrzegam się również kupowania tych nieorganicznych warzyw i owoców z parszywej dwunastki, które chłoną pestycydy i zastępować je tymi z czystej piętnastki, które są bardziej […]
Świetny artykuł! Pozdrawiam serdecznie! 🙂
😉 pozdrawiam również
[…] takie dostępne. Wystrzegam się również kupowania tych nieorganicznych warzyw i owoców z parszywej dwunastki, które chłoną pestycydy i zastępować je tymi z czystej piętnastki, które są bardziej […]
No tak trzeba by nic nie jeść żeby być w miarę bezpiecznym bo i tak oddychamy zanieczyszczonym powietrzem. Trzeba jednak wzmacniać się żeby mieć siłę pokonywać ten cały zalewający syf. Staram się kupować eko ale nie zawsze są a czasem są takie nieładne…
Niestety musimy sobie jakoś radzić. Eko bywają mniej okazałe ale taka już ich uroda.
Fakt nie ma co wariować. ostatnio dużo na ten temat a u nas jest trochę inaczej niż za oceanem. Miałem okazję tam być więc w kraju jest nieporównywalnie na plus jeśli chodzi o jedzonko. W ogóle tam się fatalnie odżywiają chociaż bywają i wyjątki.