Udostępnij

Olej na twarz? Brzmi raczej nieciekawie i bzdurnie ale fakty są zgoła odmienne. Działając na rzecz swojego zdrówka, wyglądu i wiecznej młodości /bo wcale nie trzeba się szybko i brzydko starzeć/i oprócz tego, że lata to tylko liczby a młodość jest de facto stanem ducha, to aby ciało cieszyło nas długo swoim pięknem warto się o nie zatroszczyć . W tym wpisie  wezmę pod lupę nawilżanie i natłuszczanie skóry twarzy bo właśnie na niej najszybciej pojawiają się oznaki upływu czasu…

Jeśli chcesz cieszyć się promienną cerą trzeba pozbyć się wszelkich drogeryjnych kremików, mazideł, mleczek, żeli do mycia ect. Wiem co piszę bo wiele lat miałam problemy z cerą, których pozbyłam się po przeprowadzeniu detoksu o którym możecie poczytać w artykule o trybie jaskiniowca – Caveman regimen. Cały czas jednak dodaję coś do pielęgnacji twarzy, testuję i eksperymentuję z różnymi naturalnymi kosmetykami. Mimo, że najważniejszą sprawą według mnie w antiaging jest prewencja od wnętrza to dla wzmocnienia efektu chętnie sięgam po nierafinowane oleje i smaruję nimi twarz, zamiast tradycyjnym kremem.

Przydają się one szczególnie w okresie grzewczym gdy powietrze w domu jest suche i ciepłe. Tradycyjne kremy zawierają szereg nieciekawych substancji i to nawet te z najwyższej półki. Jak nie paraffinum liquidum /olej parafinowy/ to propylene glicol /glikol propylenowy/, parabeny czy jeszcze coś innego.  Jak moja twarz zaczęła się buntować szukałam przyczyny i dopiero jak pozbyłam się wszelkich kosmetyków chemicznych i zastąpiłam je w pełni naturalnymi – odżyła. Z resztą nie chodzi tu tylko o skórę twarzy, całe ciało również pielęgnuję w sposób naturalny. Kieruję się pewną zasadą, ze nie nakładam na siebie nic co by nie mogło zostać bezpiecznie skonsumowane. O metodach pielęgnacji ciała bez chemii piszę natomiast tutaj >>>.

Wracam jednak do olejów. Przetestowałam kilka więc mam już pewne wyrobione spostrzeżenia w kwestii ich stosowania. Problemem jest dopasowanie oleju do swojego typu skóry tak aby nie zapychał ani nie uczulał. Jestem posiadaczką suchej cery z nieznacznie tłustą strefą T . Wbrew pozorom olejki świetnie się wchłaniają nie pozostawiając tłustej warstwy. Ważny jest również sposób aplikacji i towarzystwo, o czym poniżej.

Olej z oliwek /skwalan/

Skwalan jest substancją naturalnie występującą w ludzkim sebum oraz wchodzi w skład spoiwa międzykomórkowego naskórka. Z wiekiem jego ilość w skórze ulega zmniejszeniu stąd też większe problemy z suchością. Olej ten jest lekki, szybko się wchłania, praktycznie bezzapachowy, zapewnia doskonałe nawodnienie naskórka co jest widoczne już po kilku użyciach.  Działa jako antyoksydant chroniąc skórę przed działaniem wolnych rodników.

Wykazuje również pewne działanie anty UV. Ze względu na to iż jego cząsteczki są drobne łatwo penetruję skórę i sprawdza się doskonale jako nośnik  dla substancji aktywnych rozpuszczalnych w tłuszczach. Jest również zaliczany do olejów hypoalergicznych /może być stosowany przy bardzo wrażliwej cerze/  i niekomodogennych czyli nie zapychających porów skóry. Ciekawą jego właściwości jest fakt iż świetnie utrwala zapachy, tak więc aby perfumy dłużej dały się czuć można je nakładać na ciało wcześniej maźnięte właśnie skwalanem.

Mnie również nie uczula jednak po dłuższym stosowaniu efekty jakby są mniejsze więc stosuję go na przemian z innymi olejami. Cudownie zmiękcza naskórek, skóra staje się gładka i promienna. Dodatkowo to produkt niezmiernie wydajny wystarczy kilka kropelek aby idealnie pokryć nim twarz. No i w 100% naturalny co dla mnie jest podstawowym wymogiem. W taki olej zaopatruję się w sklepach z naturalnymi kosmetykami. Próba ze zwykłą nierafinowaną, tłoczoną na zimno oliwą z oliwek, przeznaczoną do celów konsumpcyjnych skończyła się przesuszeniem twarzy więc mi akurat taka nie odpowiada. Najlepiej jednak przetestować samodzielnie.


Jeśli chcesz poznać tajniki naturalnej pielęgnacji skóry zapraszam na mój kurs – „Sekrety naturalnej pielęgnacji skóry”, w którym dowiesz się wszystkiego na ten temat. Masz 3 opcje do wyboru począwszy od samego ebooka do całego kursu pdf wraz z filmami video oraz możliwością ustalenia indywidualnego planu pielęgnacyjnego dla Twojej skóry.

olej na twarz

Olej z pestek malin

Otrzymywany poprzez mechaniczne wytłaczanie na zimno pestek z malin. Jeden z moich olejowych faworytów. Kocham go za cudowny malinowy zapach, błyskawiczną wręcz wchłanialność i zbawienny wręcz wpływ na moją wymagającą i kapryśną twarz. Świetnie eliminuje wszelkie krostki, wypryski i czerwone liszajowate plamy. Jest super antyoksydantem, zmiata wolne rodniki z powierzchni skóry. Stanowi naturalny filtr przeciwsłoneczny. Dodatkowo wykazuje działanie przeciwzapalne, rozjaśniające i łagodzące. Ze względu na wysoką zawartość NNKT /Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe/ głównie kwasu linolowego-/omega 6/ oraz alfa-linolowego /omega-3/świetnie nawilżają skórę oraz wzmacniają ochronny płaszcz lipidowy.

Dodatkowo jest bogaty w witaminę E kolejny silny przeciwutleniacz, flawonoidy,karotenoidy  w tym elagotaniny. Cenię go również ze względu na to, że cudownie ujednolica koloryt, likwiduje wszelkie przebarwienia a jego aplikacja to czysta przyjemność bo ja generalnie uwielbiam maliny w każdej postaci a najbardziej prosto z krzaka 🙂

Olej jojoba

Jojoba /Simmondsia Chinensis/ to wiecznie zielony krzew porastający Amerykę Środkową. Olej tłoczy się z ziaren, które składają się w 50% ze składników tłuszczowych. Olej ma fajny zapach i żółty kolor jednak wcale nie barwi twarzy na żółto. Generalnie wszystkie zimnotłoczone, nierafinowane oleje mają przyjemny zapaszek. Jest również bardzo lekki dlatego mimo, że wydaje się bardzo tłusty to szybko się wchłania pozostawiając twarz nawilżoną.

Bardzo mi przypadł do gustu, nie uczula mego megawrażliwca, super natłuszcza. Jest to olej o wysokiej stabilności i nie utlenia się tak szybko jak inne oleje. Ponad to dzięki zawartości estrów woskowych dobrze chroni skórę przed utratą wilgoci, nadaje jej ładne aksamitne wykończenie. Nadaje się do wszystkich typów skór tak suchych jak i przetłuszczających gdyż reguluje wydzielanie sebum. Łagodzi wszelkie podrażnienia, egzemy, stany zapalne, zmiany łuszczycowe. Redukuje zmarszczki związane z suchością skóry.

Olej arganowy

Pewnie wszystkim znany gdyż ostatnio to niezwykle popularny olej. Najcenniejszy jest ten nierafinowany, zimnotłoczony. Proces jego pozyskiwania jest uciążliwy i pracochłonny a dostępność ograniczona do Maroka co czyni z niego najdroższy olej świata i nazywa się go w sumie nie bez powodu „płynnym złotem„. Zawiera 80% NNKT głównie omega-6 oraz omega-9, dużą ilość witaminy E, większą niż w oleju z oliwek. Ze względu na wysoką zawartość witaminy E oraz jeszcze na dokładkę związków fenolowych- kwasu ferulowego i karotenoidów jest bardzo silnym antyoksydantem i chroni skórę przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi.

Uzupełnia niedobory składników tłuszczowych w skórze w tym ceramidów będących spoiwem komórkowym. Wspaniale sprawdza się przy cerze odwodnionej, szarej, zniszczonej przez promienie słoneczne. Powinny po niego sięgać kobiety dojrzałe gdyż stanowi świetną ochronę przeciw starzeniową. Stosuję go zamiennie z innymi olejami. Jest dość ciężki i trudno się rozsmarowuje ale mam na to sposoby. Za to pięknie zmiękcza skórę i jest doskonały w przypadku oparzeń słonecznych czy przy nadmiernym łuszczeniu skóry.

Olej tamanu

Drzewo tamanu (Calophyllum Inophyllum)rosnie w tropikalnej południowej Azji, Afryce oraz na wyspach Pacyfiku. Olej otrzymuje się z tłoczenia wysuszonych pestek owoców. Jego właściwości są naprawdę zdumiewające, przede wszystkim szybko goi wszelkie skaleczenia, redukuje blizny, sprzyja intensywnej regeneracji, posiada właściwości antybakteryjne, przeciwgrzybicze, przeciwzapalne, antyreumatyczne oraz przeciwbólowe.

Jest silnym antyoksydantem i zwalcza wolne rodniki. To super działanie olej tamanu zawdzięcza takim substancjom jak: kwas kalofillowy i kallofilloidyna, które są bioflawonoidami. Dodatkowo zawiera NNKT takie jak kwas oleinowy i kwas linolowy. Organizm ludzki nie produkuje NNKT więc trzeba mu je dostarczać. Objawem niedoboru NNKT jest suchość skóry, skłonność do wyprysków, zaskórników, trądzika, częste podrażnienia, wszelkiego rodzaju dermatozy.

Ten olej jest u mnie produktem leczniczym, nie stosuję go na co dzień, jest po prostu bardzo ciężki i gęsty a przy ogromnym wyborze innych olei nawet nie mam takiej potrzeby. Za to wspaniale się sprawdza przy wszelkich rankach, zadrapaniach, uszkodzeniach naskórka jako przyspieszający gojenie. Można również punktowo nanosić go na wszelkie krosty, wypryski czy blizny. Aby stosować go na twarz zamiast kremu należy rozcieńczyć go do 50% z innym olejem gdyż samodzielnie wykazuje bardzo silne działanie. Z powodzeniem radzi sobie z opryszczką i świeżymi rozstępami.

Olej z kocanki

Kocanka włoska (Helichrysum Italicum) jest krzewem o drobnych żółtych kwiatach występującym w Europie. Potoczna jej nazwa to nieśmiertelnik ze względu na trwałość kwiatów, które chętnie wykorzystywane są w bukieciarstwie. Długo zachowują atrakcyjny wygląd i nawet po kilku miesiącach od zerwania posiadają intensywny, żółty kolor.

W artykule nt: hydrolatów opisywałam zalety hydrolatu z kocanki jako bardzo skutecznego w pielęgnacji cery naczynkowej. Olej posiada podobne właściwości i zdecydowanie powinny wypróbować go osoby z problemami naczynkowymi, bowiem posiada właściwości obkurczające naczynka, likwiduje opuchliznę, sprzyja szybszemu wchłanianiu się wybroczyn, siniaków, krwawień podskórnych. Swoim działaniem przypomina witaminę K.

Świetnie sprawdza się przy trądziku różowatym, na okolice oczu w przypadku cieni i opuchnięć. Polecany jako produkt przyspieszający regenerację skóry po intensywnych zabiegach np. złuszczających. Stymuluje tworzenie się się nowych i zdrowych komórek. Za te ciekawe właściwości odpowiadają specyficzne związki a w szczególności diketony charakterystyczne wyłącznie dla kocanki. Osobiście olej z kocanki stosuję z powodzeniem na rozszerzone naczynka na nogach  o czym wspominam w artykule dot. rozszerzonych naczynek . Zachęcam gorąco jednak naczynkowców do wypróbowania olej z kocanki bo to naprawdę niezastąpiony, naturalny produkt który może ukoić, rozświetlić i jednocześnie nawilżyć i upiększyć problematyczną i wrażliwą cerę naczynkową.

Olej z rokitnika

Rokitnik zwyczajny (Hippophae rhamnoides) to piękny, ciernisty krzew z pomarańczowymi owocami. Urokliwie wygląda jesienią i zimą a zdrowe owoce z chęcią zjadane są przez ptaki. W swoim miąższu zawierają bardzo dużo oleju a mianowicie od 8% do 12%. Olej ten posiada mocno pomarańczową barwę i dlatego zalecane jest aby stosować go w rozcieńczeniu do 5%.  Ta barwa wynika z obecności dużej ilości witaminy A w postaci karotenoidów, likopenu, kryptoksantyny i zeaksantyny.

Dodatkowo zawiera witaminę E, wiele minerałów oraz flawonoidy przez co wzmacnia drobne naczynka krwionośne. Posiada właściwości gojące, przyspiesza ziarninowanie i proces regeneracji naskórka. Z powodzeniem może być stosowany przy wszelkich oparzeniach, po kontakcie z promieniowaniem, naświetlaniem, do cer dojrzałych i zniszczonych ze zmarszczkami. Wykazuje również działanie absorbujące promienie UV wynikające z obecności karotenoidów, polifenoli oraz witaminy E.

Dla mnie to super oil – tak go nazywam. Naprawdę działa i w ciężkich czasach dla mojej cery, pomógł przywrócić mi jej równowagę. Faktycznie zbyt mało rozcieńczony z innym olejem potrafi zabarwić twarz na indianina jednak stosowany z wyczuciem potrafi nadać zdrowy koloryt. Stosowałam go bez rozcieńczania w te dni w które nie zamierzałam wychodzić i straszyć 🙂 . Cudowne lekarstwo na zniszczoną złą pielęgnacją cerę. Można też stosować na noc ale trzeba pamiętać że barwi poduszkę i piżamkę.

Olej kokosowy

Próbowałam oleju nierafinowanego przeznaczonego do konsumpcji takiego cudownie pachnącego kokosem. Niestety nie przysłużył mi się. Okropnie wysuszył mi twarz i nawet spowodował zmarszczki. Do nawilżania ciała jest ok, jedynie moja twarz go nie polubiła. Pewnie jeszcze po niego sięgnę gdyż cudownie pachnie, jest bezbarwny i łatwo się wchłania. Póki co mam innych swoich faworytów, co nie oznacza żeby go nie próbować. Każda cera jest indywidualnością więc może Wam akurat ten olej się przysłuży. W tym miejscu chciałam wrzucić informacje na temat masła shea jako cudu natury typu MUST HAVE jednak postanowiłam osobno opisać to wspaniałe masło bo naprawdę jest co ! Moje ciało wprost uwielbia masło shea i nigdy się z nim nie rozstaję.

Olej śliwkowy

Uwielbiam śliwki pod każdą postacią więc aplikacja tego oleju w towarzystwie żelu hialuronowego to dla mnie rozkosz. Olej cudownie pachnie aż mam ochotę go wypić. Zawsze mam niezłego pietra przy wprowadzaniu nowych substancji do pielęgnacji. Moja wrażliwa skóra na szczęście szybko reaguje jak coś jej nie odpowiada. Tym olejem byłam natomiast zachwycona. Cudownie nawilża, zauważyłam nawet całkiem fajny efekt liftingujący, zero podrażnień.

Stosuję go już miesiąc więc śmiało mogę stwierdzić, że mojej cerze służy doskonale. Jest to olej bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe omega-6 i omega-9, będące naturalnym składnikiem płaszcza lipidowego skóry. Zawiera również tokoferol czyli nawilżającą witaminę E, która jest antyoksydantem dzięki czemu olej chroni skórę przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych.

Dzięki obecności fitosteroli roślinnych olej śliwkowy działa kojąco, gojąco oraz nawilżająco. Dzięki nim poprawia również spoistość oraz elastyczność skóry co zapobiega zmarszczkom. Doskonale nadaje się właśnie jak olej na twarz ze względu na obecność kwasu oleinowego /ok.80%/. Dzięki niemu bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia poczucia tłustości. Dla mojej cery to olej wręcz idealny.

Olej z awokado

Awokado to owoc, który jest częstym gościem w mojej kuchni. Przyrządzam z niego pyszne pasty na kanapki. Dlatego też z zainteresowaniem sięgnęłam po olej z awokado aby przetestować go na twarzy. Niestety akurat ten olej moje cerze nie służy. Skóra twarzy reaguje wysypem czerwonych, nieestetycznych, drobnych krostek. Za to wspaniale sprawdza się  w połączeniu z żelem hialuronowym jako preparat pielęgnacyjny do skóry dłoni, paznokci i skórek wokół nich – szczególnie zimową porą.  Olej ten jest bardzo treściwy, bogaty w witaminy i inne cudowne składniki odżywcze. Polecany do cery suchej i zniszczonej. Trochę żałuję, że moja skóra twarzy się z nim nie polubiła ale jest tyle innych olejów do wyboru…

olej na twarz

W jaki sposób stosować olej na twarz?

To jest bardzo ważne, ponieważ przez niewłaściwe stosowanie można zrobić sobie krzywdę. Najlepiej nanosić olejek na wilgotną twarz czy to po umyciu czy przetarciu tonikiem lub odpowiednim hydrolatem. Nie dość że nie wysusza wówczas twarzy to lepiej się rozprowadza, szybciej wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Olejek delikatnie rozprowadzamy na twarzy a następnie wklepujemy robiąc przy okazji świetny, ujędrniający masaż. Nanosić można również z dodatkiem humektantu czyli nawilżacza np. czystego żelu hialuronowego. Olej nałożony na sucho może wysuszyć o czym więcej piszę w artykule – Jeśli masz suchą skórę czy włosy po oleju, sprawdź jakie popełniasz błędy! Zamieściłam w nim również film, w którym wyjaśniam tę kwestię.

Mity na temat używania oleju na twarz

Olej na twarz ? Dziwne bo wielu osobom chodzi aby zmniejszyć nadproduktywność gruczołów łojowych i dlatego nie stosują olei myśląc, że one tylko będą wzmagać tłustość, zatykać i powodować zaskórniki. Dobrze dobrany olej nie tylko wspaniale nawilży ale również ureguluje wydzielanie sebum a tym samym zmniejszy jego produkcję gdy jest go zbyt dużo a zwiększy w przypadku zbyt małej jego ilości. Mnie osobiście nie zapychają oleje, które stosuję.

Jedynie masło shea na nosie, brodzie  i czole może trochę bruździć dlatego tych miejsc nim nie smaruję. Podobnie ma się sprawa z jego wchłanialnością. Większość z nich wchłania się wyjątkowo szybko, no może po 2 minutach nie zrobi się makijażu ale tak po ok 20 już tak. Jeśli jednak jego nadmiar przeszkadza, wystarczy przycisnąć do buzi chusteczkę higieniczną, która wchłonie jego nadmiar. Z dodatkiem żelu hialuronowego natomiast wchłania się błyskawicznie i stanowi świetną bazę pod makijaż.

Olej na twarz i pod oczy?

Wiele osób boi się nakładać oleje pod oczy. Ja również do takich należę bo mam skłonności do opuchnięć pod oczami i nie wszystkie oleje mi w tamtej części odpowiadają. Najgorzej jest nakładać olej pod oczy na noc. Najmniej opuchnięć powoduje u mnie masło shea, olej z pestek malin. Doskonały przeciw opuchliźnie jest również olej z kocanki. Jednak warto zaznaczyć, że wszystkie z wymienionych olejów mogą być nakładane pod oczy i na powieki, problem leży tylko w tym jak one na nie zareagują. Są to oleje naturalne pozbawione chemii więc testować je można bezpiecznie i jak nie sprawdzi się na twarzy można wykorzystać taki na szyję, dekolt, dłonie bądź jeszcze gdzie indziej.

Zachęcam do zabawy z olejami. Osobiście nic poza nimi i masłem shea nie używam do natłuszczania swojej buźki, a stan mojej cery bardzo się poprawił. Zaznaczam jednak jeszcze raz, że oleje do celów konsumpcyjnych nie za bardzo sprawdzają mi się na twarzy, jako balsamy do ciała owszem. Powinny to być oleje przeznaczone do pielęgnacji twarzy i o takich właśnie piszę. Niemniej jeśli ktoś nie widzi negatywnych skutków używania olejów konsumpcyjnych /oczywiście tych nierafinowanych, z pierwszego tłoczenia/ to jest super sprawa, tylko trzeba pamiętać o okresie ważności bo oleje się utleniają i jełczeją. Moja cera reagowała przesuszeniem, podrażnieniem i wysypem drobnych krostek. Oprócz wymienionych olei istnieje szereg innych wartych zainteresowania. Nie wszystkie wypróbowałam ale mam na oku np. olej  monoi, z opuncji figowej, róży rdzawej, marula itd :).

90
0
Skomentujx